Gorzka wygrana chadecji
Wrześniowe wybory do Bundestagu przyniosły ponowne zwycięstwo obecnej kanclerz Niemiec, Angeli Merkel. Bezprecedensowy od czasów zjednoczenia Niemiec sukces wyborczy jest jednak powodem znacznych trudności koalicyjnych, ponieważ tradycyjny tandem CDU-CSU (chadecja ogólnoniemiecka i jej bawarski odpowiednik) nie jest oczywiście w stanie rządzić samodzielnie. Od jesieni podejmowane są różne próby utworzenia stabilnego rządu w porozumieniu i we współpracy z opozycją.
Niskie poparcie społeczne i konflikty wewnątrz SPD (Wolna Partia Demokratyczna) skłoniły początkowo zwycięskie siostrzane partie CDU/CSU do szukania innych koalicjantów. Pierwszą próbą było utworzenie egzotycznej „jamajskiej koalicji” (Jamaika-Koalition - kolory partii przypominają flagę Jamajki), składającej się z CDU/CSU, Niemieckiej Partii Zielonych (die Grünen) oraz Partii Wolnych Demokratów (FDP). Zerwanie rozmów koalicyjnych nastąpiło w listopadzie 2017, zmuszając CDU/CSU do poszukiwania innych rozwiązań politycznych, czyli „wielkiej koalicji”.
Rozwiązaniem impasu została tzw. „wielka koalicja” (GroKo), utworzona między CDU/CSU a SPD. Trzy partie zawarły 7 lutego 2018 r. porozumienie na temat wspólnej wizji podstawowych kierunków niemieckiej polityki [1].
Sztuka trudnego kompromisu
Utworzenie wielkiej koalicji i zakończenie długiego okresu niepewności jest pozytywne z punktu widzenia Niemiec i Unii Europejskiej [2] . Zupełnie inne wnioski wyciągnęły z wyborów i negocjacji koalicyjnych CDU i, przede wszystkim SPD, która osiągając około 20% poparcia odnotowała najgorszy wynik od 1949 [3]. Przekłada się to na zmiany personalne w kierownictwie partii - Martin Schulz, (Przewodniczący Parlamentu Europejskiego w latach 2012-2017) zrezygnował z ubiegania się o funkcję szefa niemieckiej dyplomacji w nowym rządzie oraz ze stanowiska szefa SPD. Konflikt personalny w kierownictwie wystąpił przede wszystkim pomiędzy Sigmarem Gabrielem, Martinem Schulzem (ministrem spraw zagranicznych) i Andreą Nahles - prawdopodobną przyszłą szefową SPD.
Ceną za utrzymanie się CDU przy władzy było przekazanie istotnych tek ministerialnych opozycji, jako że samo CDU wzięło tylko resorty gospodarki, obrony, zdrowia, rolnictwa i nauki, a jej bawarska odpowiedniczka dostała MSW, transport i pomoc rozwojową. SPD przypadły MSZ, ministerstwo finansów, sprawiedliwości, pracy i rodziny. CDU osłabiło przekazanie Bawarczykom MSW, a objęcie przez SPD (Olaf Scholz) ministerstwa finansów było szczególnym ciosem [4]. Nie jest tajemnicą, że resorty spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych i finansów są szczególnie istotne, stąd cena, którą zapłaciła CDU jest równie wysoka.
Niejasna sytuacja SPD
Wydawać by się mogło, że SPD ma mimo wszystko powody do radości, przy tak skutecznym i paradoksalnym wzmocnieniu siły wpływu osłabionej partii na politykę Niemiec, jednak podziały wewnątrzpartyjne są poważnym problemem socjalistów.
Sankcjonowanie umowy koalicyjnej oraz zatwierdzenie wyboru nowej szefowej odbędzie się w ramach wewnątrzpartyjnego referendum, które będzie miało miejsce między 20. Lutego i 2. Marca. Dopiero 4. Marca będzie wiadomo, czy kandydatka kierownictwa SPD Andrea Nahles obejmie stanowisko przewodniczącej socjalistów.
Czarne chmury nad CDU
Mimo masowego poparcia dla umowy koalicyjnej ze strony delegatów CDU wyrażonego 26 lutego na konferencji w Berlinie, chrześcijańscy demokraci mają powody do krytycznej analizy zarówno jedności wewnątrzpartyjnej jak i troski o poparcie społeczne (CDU osiągnęło wynik niższy o ok. 7%, na czym skorzystała prawicowa partia AfD [5]). O ile finalne głosowanie wskazuje formalnie na zdecydowane poparcie dla polityki obecnej kanclerz i dla umowy z SPD, zdaje się, że wynika ono głównie z braku bardziej atrakcyjnej alternatywy.
Angela Merkel w czasie swojego wystąpienia usiłowała uzasadnić wspomniane wcześniej przyznanie stanowiska ministra finansów socjaliście, jak również odnieść się do niższego poparcia społecznego dla swojej polityki migracyjnej [6]. Umiarkowany sukces oraz wyraźnie niższy kapitał polityczny skłania do porównania obecnej sytuacji pani kanclerz do późnych kadencji swoich poprzedników Konrada Adenauera i Helmuta Kohla [7]. Jakie będą kierunki przyszłej polityki niemieckiej, gdy „epoka Merkel” dobiegnie końca?
Co dalej z GroKo?
Trudne kompromisy oraz wyczerpujące negocjacje są naturalną cechą demokracji. Stabilny, większościowy rząd ma lepszą legitymację społeczną i - przynajmniej teoretycznie - większe poparcie i pole do przeprowadzenia reform. Fakt, że obydwa bloki (CDU/CSU i SPD) o znacznych politycznych ambicjach były w stanie wyznaczyć pole do przyszłej współpracy należy postrzegać w sposób szczególnie pozytywny. Jednocześnie fakt, że CDU i SPD zmagają się ze spadkiem poparcia wyborców oraz problemami kadrowymi wskazuje, że GroKo nie jest definitywnym rozwiązaniem. CDU/CSU i SPD z pewnością powrócą do tego tematu w czasie przyszłych kadencji Bundestagu.
O ile konflikty kadrowo-personalne mogą mieć źródło w politycznej „wymianie pokoleń”, to o wiele poważniejszym problemem jest odzyskanie zaufania społeczeństwa. „Wielka koalicja” powinna prowadzić wiarygodną niemiecką i europejską politykę, jednak utworzenie rządu jest do tego pierwszym krokiem. Dopiero wtedy CDU/CSU i SPD będą mogły przejść do innych poważnych, lecz nie tak pilnych i nie tak palących problemów.
Suivre les commentaires : |